Chodzenie po rozżarzonych węglach

Chodzenie po rozżarzonych węglach to prastary obyczaj wywodzący się z kultur pierwotnych, znany praktycznie na całym świecie. W naszych czasach, chodzenie po ogniu organizowane jest nadal jako rozrywka dla turystów w Bułgarii i jako obrządek religijny w Grecji, w ośrodkach anastenariów. Prawosławie nadal toleruje ten obrzęd.

Wszyscy ludzie, którzy zostaną odpowiednio poinstruowani i postępują zgodnie z nim, mogą boso przebiec przez żarzące się węgle.
Jest to technika, która przynosi korzyści zarówno fizjologiczne jak i psychologiczne. Z punktu widzenia psychologicznego, jest to doskonały trening motywacyjny. Człowiek, który przeszedł przez to doświadczenie po raz pierwszy, drugi i piąty przekonuje sam siebie, że jest zdolny do czegoś, co dotychczas uważał za niewykonalne. Zaczyna wierzyć, że jest zdolny do pokonywania również innych trudności.
Z punktu widzenia fizjologicznego korzyść polega na stymulacji odpowiednich punktów akupresurowych na nogach. Gdy chodzimy po ogniu, stopy stykają się wielokrotnie z drobnymi węglikami o temperaturze ok. 600-700 stopni Celsjusza. Wszystkie receptory zostają bardzo mocno pobudzone. Uczestnicy po takim rytuale są bardzo ożywieni, dopisuje im dobry humor. Zaś na drugi dzień, ci od razu znikają drobne dolegliwości jak na przykład katar..
Z doświadczenia wynika, że nie trzeba angażować się religijnie, aby dokonać tego wyczynu. Z drugiej jednak strony osoba, która myśli w tym czasie o swoich codziennych sprawach poparzy się. Jest w tym wszystkim zatem jakiś bardzo ważny aspekt wymagający wewnętrznego skupienia i oczyszczenia. Trzeba wyzbyć się wszelkich myśli o sprawach codziennych, skupić się na tym, co się robi, nie rozglądać się na różne strony. Trzeba przez cały czas zdawać sobie sprawę, że właśnie idziemy po żarzących się węglach. To myśl o tym uprzedza stopy, aby nie reagowały na żar.
Lech Emfazy Stefański, wieloletni propagator i najwybitniejszy nauczyciel psychotroniki, uważa, że fenomen chodzenia „po ogniu” nie polega na znieczuleniu skóry. Sztucznie znieczulona skóra będzie się przypiekała, a po ustąpieniu znieczulenia wystąpią najdotkliwsze objawy oparzeń. Tu chodzi nie o nieczułość na ból wywołany żarem, tylko o niewrażliwość ciała na zetknięcie się z żarem.
W końcu XIX wieku ukazała się książka znakomitego polskiego badacza Juliana Ochorowicza „Wiedza tajemna w Egipcie”, w której autor opisuje pracowników huty przebiegających boso po rozżarzonym żelazie i zanurzających dłonie w tyglu z roztopionym ołowiem. Rozwijająca się od 30 lat w różnych uniwersyteckich ośrodkach badawczych na świecie bioelektronika, próbuje wyjaśnić to zjawisko. Według niej na stopie ma tworzyć się warstewka, która z punktu widzenia bioelektroniki, to fizyczna plazma biologiczna, tzw. bioplazma. Kahuni na Hawajach spacerują po lawie wulkanicznej , która lekko zastygła na tyle, aby wytrzymać ciężar człowieka.Teraz zapraszamy na wspólną wędrówkę po żarzących się węglach pod kierunkiem, samego mistrza – pana Lecha Emfazego Stefańskiego.

 

Stos drewna został podpalony.

 

 

 

Drewno dopala się.

 

 

Teraz trzeba rozgarnąć żar.

 

 

 

 

 

 

 

Pierwsi odważni.

 

 

 

 

 

 

 

 

Dla najbardziej zaawansowanych:
zadanie na celujący.

 

 

 

 

Rozgarniamy płonące żagwie.

 

 

Rozgrzewamy stopy przed snem 😉